Nowe informacje - Link

niedziela, 30 listopada 2014

Od Lily C.D. Shadow



- Co tu robisz? - zapytałam Shadow'a.
- A jego się nie spytasz? - odpowiedział pytaniem, wskazując na Davida.
- Jego znam i wiem co tu robi.
- Lily, uratował mi życie - powiedział David, a ja popatrzyłam na niego ze zdziwieniem. - Później ci wytłumaczę.
- A poza tym mam prawo wiedzieć o odwiedzinach nowych wilków w watasze - powiedział Shadow.
- A ja mam prawo wiedzieć co robisz u mnie w jaskini - odpowiedziałam.
- Chce ci przypomnieć, że twoja jaskinia leży w mojej watasze.
- Dość! Przestańcie! - krzyknął David. - Po co się kłócicie. Lily on mnie uratował i zaprowadził do ciebie, chłopaku, którego imienia nie znam, Lily też ma prawo wiedzieć czemu tu jesteś. Zrozumieliście?!
Odsunęłam się od Shadow'a i usiadłam na krześle.
- Co ci się stało w rękę? - zapytał mnie David.
- Złamałeś mi ją! - powiedziałam z uśmiechem, a David zrobił niewinną minę.

Od Shadow`a, CD Lily

Ja wiele mogę wytrzymać, wiele znieść, wiele zrozumieć, wiele ogarnąć oraz trzy tysiące innych zdań z ,,wiele", ale to było za dużo. Wpatrywałem się w dość niecodzienną sytuację, a przed moimi oczami rozlegał się iście komediowy spektakl. Owszem - wiedziałem, że po naszym terenie grasują duchy, ale zawsze wydawały mi się nieszkodliwe. Pozory mylą. Horda rozwścieczonych niematerialnych goniła jakiegoś wytatuowanego na pół ciała chłopaka, który za Chiny Ludowe nie wiedział przed czym ucieka, ale nie miał widocznie zamiaru oberwać szyszką. Gwizdnąłem przeciągle i przywołałem do siebie osobnika, natomiast motłoch zniknął jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
- Co to było? - spytał.
- Duchy, co im zrobiłeś? - odparłem.
- Nie pytaj. - Uśmiechnął się tajemniczo. - Wiesz może, gdzie mieszka Lily?
Pokiwałem głową i zaprowadziłem go do jej jaskini, w między czasie ucięliśmy sobie w miarę swobodną pogawędkę. Po chwili czekania, właścicielka domu wróciła i spoglądała na nas z dezorientacją. 

Od Mary, CD Shadow, Silencia


Silia z miną męczennicy przyglądała nam się błagalnie. 

- Nigdzie nie idziesz. - powiedziałam, szczerząc się okrutnie. Dziewczynka wymamrotała pod nosem, że nadal uwielbiam ją dręczyć. Zaśmiałam się, kątem oka zauważając książkę w jego rękach. Ojć, chyba przeszkodziłyśmy.
- Mary, dziewiętnaście lat, a jaskinię, jeśli mogę chcę z Silencią. - szeroki uśmiech i wesoły ton mnie nie opuszczały, zaś Silia wykonała facepalma. Posłałam jej spojrzenie, mówiące "Ja sobie z tobą jeszcze pogadam.", a ona najzwyczajniej mnie olała, patrząc na niego prosząco, ale nie zrezygnuję. Ostrzegam ją! Co z tego, że w myślach. Westchnęłam, przypominając sobie, że chcę usłyszeć moją historię, którą nie lubiłam za bardzo się dzielić, ale chcąc, nie chcąc podzieliłam się nią z nim.

Od Lily C.D. Shadow



Usiadłam obok Shadow'a i spojrzałam na książkę, którą trzymał w ręku.
- Rozumiem, że też tu przyszedłeś, aby poczytać w spokoju książkę? - zapytałam, ponieważ ja również postanowiłam poczytać, akurat w tym samym miejscu.
- Tak. Co czytasz?
- Psychologię osobliwości.
- Jesteś psychologiem? - zapytał zdziwiony Shadow.
- Dużo rzeczy o mnie nie wiesz, studiowałam przez trzy lata - odpowiedziałam i otworzyłam książkę. Lubiłam dowiadywać się nowych rzeczy o człowieku, o jego psychice i rozumowaniu. Akurat czytałam rozdział o emocjach. Coś dla mnie. Jak opanować emocje? Jak wytrzymywać ze smutkiem? Jak nie dać się depresji?
~ Ta książka jest stworzona dla mnie - pomyślałam. Czytanie w towarzystwie Shadow'a trochę mnie rozpraszało, więc zamknęłam książkę i wstałam.
- Pójdę poczytać gdzieś indziej - powiedziałam, odwróciłam się i poszłam. Nagle w połowie drogi do siebie, ktoś popchnął mnie i upadłam na ziemię. Poczułam okropny ból w ręce. Wstałam i zauważyłam jakiegoś basiora.
- Cześć Lily!
- Po pierwsze: kim jesteś? Po drugie: skąd mnie znasz? Po trzecie: czemu mnie przewróciłeś? - zadałam trzy pytania i czekałam aż nieznajomy odpowie.
- Jestem Davis, znam cię, ponieważ jesteś moją kuzynką, a po trzecie: dla zabawy - powiedział.
- Ilu żyjących członków rodziny poznam?
- Raczej już nikogo, została nas tylko trójka: ja, ty i twój brat.
- Raczej dwójka - poprawiłam go.
- Twój brat nie żyje? - zapytał z nadzieją David.
- Tak.
- Ale super... Znaczy! Nie, nie super, szkoda... - chłopak najwyraźniej nie wiedział co powiedzieć. David był wysoki, miał czarne włosy, pełno tatuaży. Wyglądał tak na 26 lat.
- Spokojnie, możesz się cieszyć - odpowiedziałam i podniosłam moją książkę z ziemi. - Może pójdziemy do mnie?
- Jasne, czemu nie - odpowiedział. Zaprowadziłam go do siebie, a potem wstąpiłam do Terry po bandaże, bo musiałam unieruchomić sobie rękę, chyba była złamana. Gdy przekonałam Terrę, że nic mi nie jest, że Anellowi coś się stało, zabandażowałam sobie rękę i ruszyłam do swojej jaskini. Gdy weszłam zastałam Davida i Shadow'a.

Od Shadow`a, CD Elizabeth

Przemieniłem się w wilka i zacząłem wyć. Byłem na granicy naszych terenów, biegłem ile sił w łapach, z radością oddając się rozmyślaniom na świeżym powietrzu. Uwielbiałem księżycowe noce - wilk, który siedzi w wilkołakach i zmiennokształtnych - zawsze ma wtedy pole do popisu, w pewien sposób staje się o wiele znośniejszy niż zwykle. Omijałem z wprawą drzewa, wirowałem pomiędzy zagajnikami, wypatrywałem zwierzyny, która posłużyłaby mi za następny cel. Z prawdziwym żalem zauważyłem, że zaczęło się robić jaśniej, a Słońce rozpoczęło niemrawą wędrówkę po niebie. Miałem już wracać, gdy poczułem czyjś obcy zapach. Naprawdę? Znowu? Przysięgam, że połowę wojowników oddeleguję do straży, bo nasze tereny są ostatnio jakąś chyba atrakcją turystyczną. Wodzony instynktem, skierowałem się ku źródłu woni. W ten sposób dotarłem do jaskini, którą co prawda znałem i nie znałem. Kiedyś mieszkała tutaj Terra, do momentu, gdy wyniosła się do własnego domku. Teraz natomiast cała jaskinia była utkana z... Chwila, toż to iluzja? Przemieniłem się w człowieka i wszedłem do środka, gdzie znalazłem pogrążonego w śnie wilka. Uśmiechnąłem się, mając nadzieję, że go nie przestraszę. Na moją prośbę zmieniła się w wilka, wyglądała na jakieś dwadzieścia lat.
- Witaj, jestem Shadow, alfa miejscowej watahy. Zwiesz się? - spytałem wesołym tonem. 

Od Shadow`a, CD Silencia, Mery

Mój wzrok wędrował od jednej twarzy, do drugiej. W głębi serca czułem mordercze instynkty, dlatego zatrzasnąłem z hukiem książkę. Odetchnąłem i uśmiechnąłem się. Jak tylko wrócę do domu spalę powieść, będzie po sprawie - fatum powinno się wtedy ode mnie odwrócić. Spojrzałem nowej dziewczynie w oczy, szukając w nich jakichkolwiek oznak fałszu, ale widocznie mówiła prawdę. Wzruszyłem ramionami.
- No, cóż? Witaj! - parsknąłem śmiechem, widząc zdezorientowaną minę czarnowłosej niewiasty, którą poznałem niegdyś w lesie. - Każdy potencjalny członek jest u nas mile witany. - Poszerzyłem uśmiech i zaprosiłem dziewczyny do siebie. Skierowaliśmy się do mojej jaskini, a już po chwili siedzieliśmy w salonie, racząc się lemoniadą. - Muszę poznać twoją historię, tak dla bezpieczeństwa. Masz do wyboru kilka stanowisk, wybierz to, które ci odpowiada. Zaraz też poszukamy dla ciebie odpowiedniej jaskini. Ile masz lat? Jak się nazywasz? - zasypałem dziewczę pytaniami. Wyglądała na około osiemnaście. 

Od Mary, CD Shadow, Silencia


Gnałam przez las z szerokim wyszczerzem na twarzy, jeśli Lucek mówił prawdę, będę jego dłużniczką przez długie wieki. Przeskakiwałam korzenia drzew, chociaż nie powinno mnie być na terenach obcej watahy. Dostrzegając czarne włosy i drobną posturę osoby, którą bym wszędzie poznała. Rzuciłam się na szyję trzynastolatce, a na jej twarzy był wymalowany szok. Udało mi się ją zaskoczyć! Zwycięstwo.
- Jak się masz Silen? - zapytałam radośnie.
- Rose? - obydwie wstałyśmy z ziemi, ponieważ mała nie zdołała mnie utrzymać i padłyśmy na ziemie. 
- Lucek miał rację! Powiedz, gdzie mogę znaleźć alfę? - Silencia słabym głosem powiedziała, że powinien gdzieś być. - Prowadź. - mój ton głosu jasno mówił, że nigdzie sobie nie pójdzie. Zaprowadziła mnie do jakiegoś chłopaka, który czytał książkę.
- Kto to jest? - spytał Sili.
- Ktoś kogo znam. - wymamrotała, a ja spojrzałam na nią z oburzeniem.
- No wiesz ty co? - powiedziałam obrażona. - Chcę dołączyć do watahy. - zwróciłam się do nieznajomego z uśmiechem.

Od Shadow`a, CD Lily

Postanowiłem raz, a dobrze skończyć wreszcie ten kryminał, który za każdym razem oczarowywał mnie swoją treścią, a pomimo faktu, iż trochę już u mnie był - ostatnia strona stała się upragnionym marzeniem. Dlatego wymyśliłem plan, który miał pomóc mi osiągnąć cel. Za każdym razem ktoś wpadał do mojego domu, przez co nie mogłem czytać, więc w tej chwili zmierzałem w stronę Jeziora Erupta, pragnąc choć na moment uciec od rzeczywistości. Byłem już w miarę spokojny - poukładałem sobie wszystkie fakty, emocje zepchnąłem na samo dno serca i można powiedzieć, że w końcu zacząłem się przykładać do bycia alfą. Od tego momentu zamierzałem być jak najlepszą podporą dla całej watahy. Skończyły się momenty, w których się gubiłem i popadałem w chwilowe stany depresyjne. Z nutą żalu - a może irytacji? - wspominałem zatracenie się w alkoholowym upojeniu, które w jakiś sposób odgradzało mnie od rzeczywistości. Usiadłem na kamieniu, Słońce świeciło jasno, a temperatura zdecydowanie sprzyjała letnim wypadom. W tym momencie dostrzegłem Lily, do której pomachałem. Nie było między nami już wrogości, co prawda nie byliśmy przyjaciółki, ale chyba nadal zachowaliśmy dla siebie jakąś wspólną nić zrozumienia, iskierkę sympatii. 

Nowa Wadera - Mary!



Właściciel: Emmalice
Imię: Mary
Pseudonim: Rose
Płeć: Wadera
Rasa: Zwana potocznie Sybilią 
Wiek: 19
Partner: brak
Dzieci: brak
Rodzina: Zbyt dużo, żeby policzyć
Zakochany w: Tajemnica 
Stanowisko: Opiekunka szczeniąt
Charakter: Rose jest pełną energii osobą, a przy tym miłą. Co nie znaczy, że nie umie się wkurzyć, w tedy bez kija do niej nie podchodzić. Gdy zaczynają się problemy zaczyna się denerwować i wszystko sypie jej się z rąk, więc woli dopiąć wszystko na ostatni guzik. Kiedy ma dobry humor może wyściskać każdą osobę na swojej drodze, nawet najgorszego wroga. Czasem bywa irytująca, ale zawsze pomoże w potrzebie. 
Moce: Neutralizacja swojej obecności, kontrola pogody
Historia: Dawno wymazana
Jaskinia: Jaskinia 13
Lubi: 
Dzieci
Szczerość
Deszcz
Noc
Spadające gwiazdy
Muzykę
Niespodzianki
Nie Lubi:
Kłamstw
Dwulicowości
Kłótni
Problemów
Gorąca
Najlepszy Przyjaciel: Lucyfer
Przyjaciele: Silencia
Wrogowie: Zdecydowanie za dużo
Zainteresowania:
Czytanie książek
Słuchanie muzyki
Gra na instrumentach
Zwierzęta
Malarstwo
Dobytek: Wisiorek z różą, plecak, kilka książek i album, gitara
Odzież: To co ma na sobie, spodnie i kilka bluzek
Bank: 300 K
Nie umie się zmieniać w wilka

Od Ross'a CD ktoś?


Zaniepokoiłem się. Gdzie była Rossa? Właściwie jej jeszcze w ogóle ni znałem i nie wiedziałem do czego jest zdolna. Poza tym, że przypadkiem, w chwilach większego rozmarzenia może kogoś zabić. Wyszedłem od Lily. Spróbowałem się skupić. Może mam z nią jakąś wieź, że np. będę wiedział gdzie jest czy coś… Emm… chyba się z nią…. Połączyłem?
~ Rossa?
~ Kto ty?!
~ Ja Ross. Paczaj jaką mamy zajebistą więź umysłową 
~ Heh fajna. Ale mów szybko co chcesz i wypad z mojej głowy, ok.?
~ Ok.. Gdzie ty jesteś?!
~ Gdzie JA jestem? A gdzie TY byłeś przez te pół roku, co?! Ja już na spacerek nie mogę wyjść?!...
~ Gdzie jesteś?
~ Nad morzem. 
~ To wracaj, cześć.
Jaka ona jest czasami wkurzająca! No nic. Wróciłem do domu. Ale nic nie zdążyłem zrobić, bo ktoś zapukał. Otworzyłem i zobaczyłem zupełnie nie znanego mi człowieka.
- Kto ty?

sobota, 29 listopada 2014

Od Elizabeth


Jestem już zmęczona tą całą podróżą w poszukiwaniu nowego domu... Wędruję tak już z jakiś miesiąc, bez najmniejszego sensu. Tyle razy minęłam piękne miejsca, idealne do zamieszkania w nich, a jednak biegłam dalej zupełnie jakbym wiedziała dokąd zmierzam. Tak jednak nie było, nadal nie jest.

Zbliża się zmrok... przydałoby się znaleźc jakieś schronienie na noc. Co prawda latem nie sa one zbyt mroźne, jednak zazwyczaj nocą wieje zimny wiatr, a jego nie znoszę. Dodatkowo, dziś jest pełnia, a to też oznacza wzmorzoną obecnośc duchów - tych "złych" - za nimi też nie przepadam, jak każdy. Z tym, że nie każdy je widzi... niestety ja należę do tej mniejszości, która posiada tą umiejętnośc. Czasem się oczywiście przydaje, ale nie często. Bowiem nie każdy duch pamięta język żywych, którym sie posługiwał... kiedy jeszcze żył.
W końcu, po pół godzinnych poszukiwaniach, odnalazłam jakąś jaskinię. Nie było w niej co prawda najpiękniej ale na jedną noc powinna wystarczyc. Pomimo tego, ż espędzę w niej najprawdopodobniej, jak wcześniej oznajmiłam, zaledwie jedną, niedługą noc, korzystając ze swojej mocy iluzji - upiekszyłam ją dzieki czemu wyglądała... tak.
Ostatni raz wyjrzałam przez dziurę wejściową. Księżyc wzniósł się już wysoko ponad horyzont i swoim srebrnym światłem oświetlił cały las, w którym się obecnie znajdowałam. Przemieniłam się w wilka i zawróciłam w głąb jaskini by następnie położyć się w jednym z jej kątów, pod ze wyczarowanych przeze mnie, sztucznych, grzybów. W ostatnich sekundach świadomości otaczającego mnie świata usłyszałam wycie wilków po czym, nie zdążywszy wstać, zasnęłam.
***

Swojego snu nie potrafiłabym opisać nawet, gdybym chciała... był zbyt dziwny bym potrafiła to zrobić, i zbyt długi jak na jedno opowiadanie... musiałoby ich być co najmniej osiem, a każde po jakieś pięć tysięcy słów lecz i w taki sposób nie podołałabym temu zadaniu w zupełności.

***
Gdy się obudziłam, klęczał nade mną jakiś człowiek. Z początku nie widziałam jego twarzy, była rozmazana tak samo jak reszta świata. Dopiero po parunastu sekundach widziałam wszystko wyraźnie, przebudziałm się całkowicie. W tym samym momencie owy człowiek się odezwał, do wilka, którym nadal byłam.
<Ktoś?>

Od Taigi, CD ktoś


Rozsiadłam się wygodnie na swojej kanapie, młody był na prawdę spoko, jednak nie wytrzymałabym z dzieckiem 24/h za dużo, by tego było. Nagle usłyszałam pukanie, byłam wręcz pewna, że czegoś zapomnieli. Jednak, gdy otwarłam, aż mnie zamurowało. 
- No co tak patrzysz, nie zaprosisz mnie do środka? - zaśmiał się 
- Nie - powiedziałam od razu zagradzając mu przejście - Zerwaliśmy rok temu, czego Ty ode mnie chcesz - warknęłam 
- Nie mów, że za mną nie tęsknisz, mam coś dla Ciebie - wyciągnął z kieszeni skręta - Chodź zapalimy jak za dawnych lat 
- Dobrze wiesz, że nie chce mieć z Tobą nic wspólnego - chciałam już zamknąć drzwi, kiedy pociągnął mnie za rękę, tak, że stałam przed nim 
- Nie udawaj - przewrócił oczami,- kilka minut i spadam, wybieram się na zachód, chyba, że będziesz chciała iść ze mną - uśmiechnął się szarmancko, jednak na mnie to już nie działało 
- Prędzej dostane piorunem - mruknęłam 
- Dalej kilka minut 
- Dobra niech Ci będzie - mruknęłam idąc z nim, w miejsce, gdzie nikogo nie ma. Jeszcze tego mi brakowało, żeby ktoś mnie widział. I jak na złość, pojawił się Shadow, no serio?! Świetne sobie wybierasz momenty serio 
- Taiga kto to? - zapytał od razu 
- Jej chłopak - wyszczerzył się Kai 
- Nie słuchaj go - od razu walnęłam go z łokcia - To mój były, idziemy pogadać - ominęłam go idąc dalej 
- Były, przyszły, teraźniejszy co to za różnica - zaśmiał się idąc obok 
- Wielka - warknęłam, usiadł na skale odpalając swojego "papierosa"
- Trzymaj - podał mi, zaciągnęłam się tylko raz oddając mu - I co tu już koniec? - zapytał zdziwiony 
- Tak - oparłam się o drzewo, nie miał mocnego towaru więc wcale to na mnie nie działało - A teraz cześć, wracam do siebie 
- Czekaj! - chwycił mnie za rękę - Mogę u Ciebie przenocować? Zaraz będzie ciemno i nie bardzo chce mi się iść 
- Chyba sobie żartujesz - parsknęłam 
- Jedna noc? - zrobił tą swoją sztuczkę z oczami 
- Jedna, jedyna! I śpisz na kanapie, wejdziesz do mojego pokoju, a rzucę w Ciebie nożem - ostrzegłam od razu 
(Ktoś?)

Od Shadow`a, CD LilyOd Lily C.D. Ross, Rossa


- Aha... Wiesz, przypomniało mi się, że muszę jeszcze gdzieś wstąpić. Pa! - powiedziałam lekko zaniepokojona, jej brakiem skupienia i tym, że prawie mnie zabiła. Poszłam do siebie i zaczęłam czytać byle jaką książkę. Po kilku godzinach przyszedł Ross. Odłożyłam książkę i usiadłam obok chłopaka na łóżku.
- Nie wiesz gdzie jest Rossa? - zapytał.
- Nie wróciła?
- Nie.
- Byłyśmy na spacerze, a po tym, jak prawie mnie zabiła to poszłam do siebie. Nie widziałam dokąd idzie - powiedziałam, podając mu szklankę z wodą.
- Prawie cię zabiła?
- Strzeliła we mnie promieniem słońca - powiedziałam. - Chyba nie wiesz jeszcze wszystkiego o swojej siostrze.
Ross przytaknął głową i westchnął.
- Cieszę się, że mój brat nie żyje. Zauważyłam, że już ty, Tai i Shadow mieszkacie z rodzeństwem. Znaczy Tai nie, ale ma brata w watasze, ja bym tak nie chciała. A poza tym mój brat był idiotą.

OdKillera`a, CD Taiga

Parsknąłem śmiechem, gdy młody zaczął rytualnie tupać nogami, wymawiając się, że do domu nie pójdzie bez czekolady. Chcąc - nie chcąc, zostaliśmy jeszcze kawał czasu, aż Kuroko się nie najadł. Później pożegnaliśmy się z Taigą i ruszyliśmy do domu. Akurat zaczęło padać, a dzieciak skakał po kałużach, biegał i ogólnie szalał, co skwitowałem jedynie uniesieniem brwi, kimże jestem, żeby go oceniać? Oczywiście - jak tylko dotarliśmy do jaskini Shadow`a, Relley zryła mnie za to, że jeszcze bachor się przeziębienia nabawi. Ech, ciężka dola kuzyna. Skierowałem się ku sypialni, rzuciłem się na łóżko i uciąłem sobie drzemkę. 

Od Rossy, CD Lily


-A więc zostajesz z nami? – Spytaała ta prze miła Lily
- Jasne! Już nigdy nie dam mu się wymknąć! A zresztą spodobało mi się tu. Jest tu taka rodzinna atmosfera… No to gdzie idziemy?! 
- Może nad morze? – spytała ze śmiechem
- Jasne! Świetnie! – Rozmarzyłam się i w ogóle nie skupiałam i… I było już za późno. Strzeliłam moim promieniem i to… w kierunku Lily! Na szczęście się zorientowała i zdążyła uchylić. Promień trafił w drzewo, które tak sobie trochę… wybuchło a następnie zwaliło całe czarne i jakby spalone na ziemie
- Ups.. – zaczerwieniłam się lekko
- Co to było?! – wykrzyczała dziewczyna
- Trochę nie byłam do końca skupiona i mi się tak omsknął promień… nie do końca nad nim panuje i… - Przyjrzałam się drzewu, a raczej wiórkach, które po nim pozostały – I tu chyba dosyć mocno nie byłam skupiona – wyszczerzyłam się
- Czyli że zawsze musisz być skupiona?! 
- Nie… znaczy tak… ale tak nie do końca… w sęsie no… takim, że już nauczyłam się prawie że idealnie na promieniu być skupiona tak wiesz podświadomie, ale jak za bardzo się… no wiesz… to wtedy promień sobie ucieka na mały spacerek – Roześmiałam się

Nowa wadera - Elizabeth





Właściciel: The Lol Studios
Imię: Elizabeth
Pseudonim: Beth, White
Płeć: Wadera
Rasa: Wilkołak
Wiek: 19 lat
Partner: Szuka
Dzieci: Brak
Rodzina: 
~ Matka o imieniu Gwendolyn
~ Ojciec noszący imię Colyn
Zakochany w: Nie, ale kto wie... może kiedyś się zakocha?
Stanowisko: Straż dzienna
Charakter: Elizabeth to bardzo miła i otwarta na nowe znajomości wadera. Na ogół na jej pyszczku gości szeroki, trudny do zbicia, uśmiech, lecz czasami potrafi złapac całkiem sporego doła... nie zdaża się to jednak zbyt często. Jest niezwykle ufna i zdaje sobie sprawę z tego, że to może zaprowadzic ją kiedyś do zguby jednak się tym nie przejmuje. Idzie uparcie przed siebie nie zważając na przeszłośc, woli nie wspominac dawnych zdażeń. Uważa to za zbędne... może i słusznie?
Moce: 
~ Iluzja - potrafi stworzyć pod postacią ułudy cokolwiek sobie wyobrazi.
~ Zanik - umie stać się niewidzialna na określony czas
~ Mentalność ~ Widzenie Duchów
Historia: White nigdy nie odczuwała potrzeby opowiadania wszystkim o swojej przeszłości, zna ją więc alfa.
Jaskinia:

Jaskinia z Iluzji
Maksymalna ilość mieszkających: 8
Mieszkańcy: Elizabeth
Koszt wykupienia całej: [wybierz]
Ilość pokoi: 5



Lubi: Dużo ruchu, czasem samotnośc, słodycze
Nie Lubi: Nudy, okrutników, kłamców
Najlepszy Przyjaciel: To sie zobaczy...
Przyjaciele: Nie wiadomo
Wrogowie: To zależy kto uzna ją za wroga
Zainteresowania: Muzyka(najbardziej lubi zespół Imagine Dragons oraz Woodkid'a)
Dobytek: iphone
słuchawki, wisiorek od matk
Odzież: Jak na zdjęciach
Bank: 300 K. 
Wygląd Wilka: 

wtorek, 25 listopada 2014

Od Lily C.D. Ross, Rossa




Patrzyłam jak zajadali się moją lazanią, z podwójnym mięsem.
- Smakuje wam? - zapytałam, a oni pokiwali głową. Po chwili skończyli i odstawili talerze. Miałam ochotę się przejść, więc zaproponowałam to im.
- Ja jestem trochę zmęczony. Idźcie w dwójkę - powiedział Ross, a ja pokiwałam głową.
- Idziemy? - spytałam Rossę.
- Jasne - odpowiedziała i z uśmiechem wyszła na dwór.
- Podziwiam twój optymizm - powiedziałam.
- Za to ja podziwiam twój pesymizm - odpowiedziała, dalej z uśmiechem Rossa.
- No cóż. Nie mam się z czego cieszyć.
- Co się stało?
- Nie ważne, powiem ci kiedy indziej - odpowiedziałam. - A więc zostajesz z nami?

Od Lily C.D. Shadow



Westchnęłam i zastanawiałam się.
- Ok - odpowiedziałam, wstałam i wyszłam od Shadow'a, a skierowałam się do siebie. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam okropnie - doły pod oczami, spuchnięte oczy. Wyglądałam jak desperatka. Postanowiłam to zmienić. Otworzyłam szafę - pustka, nic nowego, odświeżającego garderobę.
- Później będę się martwić - powiedziałam do siebie i wyjęłam z szafy czarną bluzkę, skórzaną kurtkę i glany, a z szafki porwałam kosmetyki. Po ubraniu się musiałam ogarnąć twarz. Skrzywiłam się na widok siebie.
~ Ciekawe jak inni mogli na mnie patrzeć - pomyślałam i przemyłam sobie twarz. Potem nałożyłam trochę pudru i pomalowałam mocnym, czarnym eyelinerem i taką samą kredką, oczy. Na koniec pomalowałam się krwistą szminką. Została kwestia włosów. 
Musiałam je najpierw uczesać, spryskać odżywką i kilka innych zabiegów z nimi zrobić. Na koniec, efekt nie był taki zły. Potem usiadłam na łóżku i zastanawiałam się, o jaką bluzkę poprosić Arlenę. Wymyśliłam! (URL do zdjęcia: http://images.okazje.info.pl/p/muzyka/7570/th220/michael-jackson-movie-collage-men-s-t-shirt.jpg)
Kocham muzykę i Michaela Jacksona, więc postanowiłam poprosić o taką. Poszłam do Arleny, po drodze spotykając Shadow'a, ale nie zwróciłam na niego większej uwagi. Arlena otworzyła mi.
- Cześć, mogę wejść? - zapytałam.
- Jasne - odpowiedziała. - W jakiej sprawie do mnie przychodzisz?
- Mogłabyś mi uszyć bluzkę?
- Jasne, odpowiedz, jaką ją chcesz? - zapytała, a ja opowiedziałam jej o swoim pomyśle. Potem pożegnałam się i poszłam nad Jezioro Erupta, trochę odpocząć.

Od Tai Cd. Shadow'a, Killera


Shadow miał trochę racji, powinnam porozmawiać z Nickiem. Tylko nie miałam na to ochoty, przynajmniej nie teraz. Odgoniłam od siebie myśli 

- To co, wezmę dwie sztalugi, farby i idziemy? - zapytałam małego, na co radośnie pokiwał głową z wielkim uśmiechem - Idziesz z nami? - zwróciłam się do Killer'a 
- Pójdę, nigdy nie wiadomo co zechcesz zrobić z młodym - przewróciłam jedynie oczami i wstałam, mały chwycił mnie za rękę i poszliśmy do mojej jaskini, gadał jak najęty, co mi pierwszy raz nie przeszkadzało. W końcu to tylko dziecko. Weszliśmy do mnie i wzięłam wszystko co potrzebne 
- Pomogę Ci - wziął ode mnie sztalugi, po czym wcisnął swojemu bratu, widząc to aż wybuchnęłam śmiechem 
- A co ja jestem bagażowy? - oburzył się 
- Jesteś starszy, i jak nie pomożesz to powiem mamie Twój sekret - uśmiechnął się szyderczo, bez zbędnych słów poszliśmy. Po kilku minutach nasze sztalugi były gotowe do malowania. Malowaliśmy w ciszy, skupieni na swojej pracy, natomiast Killer no cóż nie wiem czy nie usnął na kamieniu. 
- Skończyłem - wykrzyknął chłopak radośnie 
- Ja też - powiedziałam ostatni raz przeciągając pędzlem 
- Mój obrazek jest niczym przy Twoim - zasmucił się chłopak 
- No weź przestań, ja w Twoim wieku nie wiedziałam jak kota namalować - zaśmiałam się - Masz prawdziwy talent i świetnie malujesz, pewnie niedługo usłyszę o Tobie jako o największym artyście - wzięłam cienki pędzel i podpisałam na końcu pracę "Dla Kuroko Od Taigi" - Dla Ciebie, na pamiątkę - uśmiechnęłam się 
- To ja dam Ci mój - powiedział również go podpisując - Killer, skończyliśmy - zawołał 
- Chcesz iść do mnie na gorącą czekoladę i ciastka z kawałkami czekolady z bitą śmietaną? - zapytałam z uśmiechem 
- Nie za dużo czekolady? - zapytał Killer, nagle stając za nami i wpatrując się w obrazy 
- Lubie czekoladę - wzruszyłam ramionami 



(?)

Od Ross`a, CD Lily


Odkąd przyszliśmy do domu Rossa spała. Ciągle nie do końca mogłem uwierzyć w to co się stalo. Siedziałem na kanapie i słuchałem muzyki. Ktoś zapukał do drzwi. Wstałem i otworzyłem. 
- Cześć Lily – uśmiechnąłem się. – Zapraszam
- Cześć! Jak tam Rossa?
- Śpi
- Nie śpie! – wybiegła, cała w skowronkach – Ach jak cudownie! Nareszcie będziemy mieszkać razem! – Akurat piłem wodę, a raczej miałem taki zamiar, bo gdy tylko usłyszałem słowa siostry, od razu cała zawartość mojej buzi została wypluta wszędzie dookoła. Dziewczyny jakoś tak wymanewrowały, że nie były mokre
- Mieszkać… RAZEM?! O nie…. – jęknąłem – A czemu sama nie możesz?!
- Ross… Ona nie jest pełnoletnia kretynie – powiedziała Lily – A swoją drogą pewnie jesteście głodni, co? Wiem, że tego co ugotuje Ross nie da się zjeść więc… przyniosłam jedzenie ( głównie tobie Rossa )
- Dzięki! – roześmiałem się. Lily wyjęła jedzenie. Och! Jak wspaniale zapachniało!

Od Shadow`a, CD Lily

Po raz drugi w tym tygodniu rzuciłem książką o kanapę, podnosząc się z wspomnianego mebla. Nawet chwili spokoju? Westchnąłem ciężko i podszedłem do drzwi, otworzyłem je, przywołując na twarz uśmiech, ale zbladłem, gdy zauważyłem kto przyszedł. Wpuściłem obie kobiety do środka, zaprosiłem do salonu, następnie wymknąłem się, żeby zrobić herbatę. Wróciłem z trzema parującymi kubkami i miską herbatników, którymi poczęstowałem gości. Mój wzrok błąkał się od zirytowanej Crystal, do porządnie wnerwionej Lily. Zanim zdążyłem choćby spytać, co je sprowadza, bogini nie wytrzymała.
- Rozumiesz, że ośmieliła się ze mną sprzeczać? - Zmrużyłem oczy.
- Alrena często to robi. - Zauważyłem. - Poza tym, czy nie sądzisz, że jesteś winna wyjaśnienia? - W odpowiedzi prychnęła tylko.
- Zerwałeś ze mną przez nią? - Spojrzała z obrzydzeniem na boginię. - Czemu? - Wydawała się pogodzona z losem, ale chyba najbardziej bolał ją brak jakiegokolwiek wytłumaczenia.
- Umowa - wymamrotałem. - Bogowie i Diabły są gorsi od urzędu podatkowego, a na istoty ponad wszelkimi zasadami mają ich cholernie dużo. - Westchnąłem. - Rozejm? - Spojrzałem na Lily. - Przepraszam za to co się stało, nie jestem w stanie nawet wyobrazić sobie, jak się musiałaś czuć. Wybaczysz? - spuściłem wzrok. 

Od Nicka Cd. Arleny, Shadowa,Silenci


Spojrzałem na nią, teraz pierwszy raz spojrzała mi w oczy od tej całej przemowy, jednak rozumiałem ją, może też się pospieszyłem, jednak chciałem, żeby wiedziała co czuje. Prawdę mówiąc, nie wiem czy dobrze zrobiłem i czy na pewno zrobiłem to jak należy. Po chwili przyszedł Shadow, a za nim wparowała jakaś mała dziewczyna. Westchnąłem ciężko 
- Nie spieszy mi się - powiedziałem cicho do dziewczyny z lekkim uśmiechem - Nie przeszkadzacie - zwróciłem się do pozostałych - Ja was może zostawię samych - powiedziałem wstając - Później Cię jeszcze odwiedzę - powiedziałem do Ar z uśmiechem 
- Nie musisz już iść - zatrzymał mnie Shadow 
- Czeka mnie jeszcze długa rozmowa z siostrą, a chce dzisiaj powiedzieć wszystko wszystkim co leży mi na sercu - chyba mnie zrozumiał bo kiwnął jedynie głową, wyszedłem z mieszkania, włócząc się po lesie i myśląc.

Nowy Basior - Alex!



Właściciel: Rocki357

Imię: Alexander Anthony
Pseudonim: Alex
Płeć: Basior
Rasa: Zmiennokształtny
Wiek: 19 lat
Partner: --
Dzieci: --
Rodzina: 
*Anabella (Matka - nie żyje)
*Albert (Ojciec - nie żyje)
Zakochany w: Brak
Stanowisko: Morderca
Charakter: Alex to bardzo skryty chłopak,już w dzieciństwie zrozumiał że nie można się przed nikim otwierać gdyż ta osoba może wykorzystać twoje słabości przeciwko tobie. Stara się unikać jakichkolwiek tłumów lub zbiorowisk,dobrze mu w towarzystwie samego siebie. Ale mimo wszystko jest uczynnym i miłym chłopakiem. 
Moce: 
~Oko Horusa
~Zmysły
Historia: Od małego wychowywał się w szczęśliwej rodzinie. Nigdy mu niczego nie brakowało..był dosłownie rozpieszczany,jednak gdy obudził się pewnego poranka obok niego leżały zwłoki jego rodziców. Malec był załamany..przez miesiąc błąkał się szukając schronienia..cały czas czuł się jakby ktoś na niego polował..kiedy był na skraju wyczerpania znalazła go pewna kobieta,wychowywała go i zajmowała się nim. Gdy osiągnął pełnoletność został zaprowadzony do Watahy Wilkołaków Wszechświata,całym sobą pragnął zacząć tam nowe i spokojne życie.
Jaskinia: Jaskinia 9
Lubi:
~Ciszę
~Zimno
~Deszcz
~Książki
Nie Lubi:
~Hałasu 
~Ciepła
~Ognia
~Słodyczy
Najlepszy Przyjaciel: --
Przyjaciele: --
Wrogowie: --
Zainteresowania: Muzyka
Dobytek
~Sztylet
~Papierosy
~Telefon
Odzież: Spodnie,parę bluz oraz koszul
Bank: 300 K. 
Wygląd Wilka: 

Od Arleny, CD Nick, Shadow, Silencia

Pokręciłam przecząco głową i odsunęłam się od Nick`a. Czułam się już o wiele lepiej, nie zamierzałam zmarnować dzisiejszego dnia. Wstałam, ale Shadow kazał z powrotem mi się położyć. Przewróciłam oczami, przecież już wszystko dobrze.
- Jestem zdrowa jak ryba? - wymamrotałam.
- Yhym - parsknął i zabrał się za przygotowanie herbaty, następnie każdemu z nas podał kubek z parującą cieczą. Zapachniało miętą. 
- Jak tam przygotowania do Święta Nieba? - spytałam chłopaka.
- Jak na razie w miarę, tylko nadal nie zastanawiałem się nad atrakcjami. - odparł.
- Co to za święto? - spytała Silencia, mrużąc oczy.
- Wszyscy oglądają w Gwiazdy, jest to trzecie święto w każdej watasze pod względem ilości wyznań miłosnych. Pierwsze miejsce zajmuje Święto Sparowań, drugie Święto Miłości. Tego dnia nie ma na niebie ani jednej chmury, wszyscy oglądają deszcz meteorytów, są zabawy i konkursy. - wytłumaczyłam. 

Od Shadow`a, CD Taiga, Killer

Parsknąłem śmiechem, gdy dziewczyna zaczęła wyliczać pomysły na spędzenie czasu z chłopakiem. Pięcioletnim chłopakiem, dokładniej moim małym siostrzeńcem. Pokręciłem z niedowierzaniem głową i rozłożyłem bezradnie ręce. 
- Ej, z tego, co ja wiem, to nie tylko on chce z tobą gadać - zaoponowałem i przypomniałem sobie o czymś. - Tai, twój brat dołączył do watahy i jego proces resocjalizacji przebiega w naprawdę szybkim tempie. - Uśmiechnąłem się.
- Czyli? - Ach, nie dała się zbić z tropu.
- Wygląda na to, że całkowicie wpadł i prędzej zginąłby, niżby opowiedział się po nie tej stronie, co trzeba. - Poinformowałem ją.
- Jak to wpadł? - spytała zdziwiona, a ja uniosłem ręce w geście niewinności.
- Na mnie nie patrz, jak chcesz idź i sama go zapytaj. Poza tym faktycznie Kuroko przyda się spacer. - Przeniosłem wzrok na pięciolatka. - Idziesz nad jezioro? - Pokiwał głową i zaczął tańczyć taniec szczęścia. - Też idziecie? - zwróciłem się do Taigi i Killer`a. 

Od Lily C.D. Ross



Genialnie! Może ktoś jeszcze z watahy by przyszedł?
- To jest... - zaczął Ross, ale nie wiedział, jak to powiedzieć, więc wyręczyłam go.
- Pozwól, że ja to wytłumaczę - powiedziałam i skierowałam się do Shadow'a. - To jest siostra Ross'a, Rossa. Nie znali się. Jak Ross był u mnie, to dostał jakiejś wizji, poszedł sobie, tłukąc mi alkohol, a po chwili wrócił z siostrą. Tyle wiem, o reszcie możecie mnie oświecić - powiedziałam, odwracając się od Shadow'a. Chłopak chwilę zastanawiał się nad wszystkim co powiedziałam, bo mówiłam to szybko, a potem zwrócił się do Rossy.
- Chcesz dołączyć do watahy? - zapytał, ale zanim Rossa zdążyła odpowiedzieć, ja się wtrąciłam.
- Dobra, super! Cieszę się, że moja jaskini przyciąga ludzi, ale, bez urazy, Rossa to nie mój problem, więc jak chcecie coś załatwiać, to idźcie gdzieś indziej! - powiedziałam wypychając całą trójkę za drzwi. Ross nie był urażony, wiedział, że nie chce mieć w domu Shadow'a.
- Ale... - zaczął Shadow.
- Pa! - przerwałam mu i zamknęłam mu drzwi przed nosem. Odetchnęłam z ulgą, że poszedł. Usiadłam przy stoliku i zjadłam jedną z kanapek. Po kilku godzinach, wzięłam talerz z jedzeniem i poszłam do Ross'a.
- Hey! - powiedziałam, gdy otworzył mi drzwi. - Przyniosłam jedzenie, możecie być głodni. Jak tam Rossa?

Od Silenci, CD Arlena, Shadow, Nick


Spiorunowałam wiewiórkę wzrokiem, a gdy skończyłam z rozmawiać z niebieskowłosym pożegnałam się i przeprosiłam go za Złośnicę, która uciekła razem z Red'em. Przypomniało mi się, że dzień trwa, a ja jeszcze nie odwiedziłam Arleny. Więc żwawo ruszyłam w stronę domku przyjaciółki - pierwsza osoba, która dostała ode mnie ten tytuł! - i cały czas miałam na twarzy swój nienaturalnie szeroki uśmiech, który zmienił się w nieznaczny, bo nie byłam przyzwyczajona do takiej ilości uśmiechania się. Zapukałam do drzwi, a gdy usłyszałam ciche proszę, weszłam do środka, wyczuwając, że w środku jest już kilka osób.

- Dobry. Przeszkadzam? - zapytałam odrobinę niepewnie, widząc Shadowa, blondynkę i chłopaka, którego przypadkiem zahipnotyzowałam ostatnio.

Od Ross'a CD Lily


Przejąłem od dziewczyny butelkę. I już miałem nalewać, ale przyszła moja ukochana wizja. Nie no moment idealny. Hmmm a może ja bym mógł rozmawiać z tymi duchami, co gadają do mnie? Sprawdzę
- Ross… przygotuj się… 
- Na co?! – O zadziałało. Mogę gadać z duchami. A ciekawe czy mogę tak też się z nimi łączyć na zawołanie i czy mogę te wizje jakoś kontrolować….
- Będziesz zaskoczony…
- O co wam chodzi?! – Zdenerwowałem się
- Zobaczysz…. – KONIEC. Super -,- . Ocknąłem się na ziemi. 
- Ross! 
- Co?
- Stłukłeś butelkę! – Krzyknęła Lily. Ojć faktycznie. Nagle coś mnie tknęło. 
- Lily muszę iść później przyjdę, obiecuje
- Ale… - Nie zdążyła nic powiedzieć bo wybiegłem. Poszedłem do lasu. Po chwili poczułem czyjś zapach. Nagle na ścieżkę wybiegła dziewczyna i rzuciła mi się na szyję
- Ross! Nareszcie! Och Ross! – Łkała ze szczęścia. Odsunąłem ją od siebie. 
- Skąd wiesz ja mam na imię to po pierwsze a po drugie to są tereny watahy, do której należę nie możesz się tu kręcić, więc radzę ci od razu znikać – warknąłem ostro. 
- Ross! To ja! Ach no tak! Ty mnie nie znasz… To ja twoja siostra! – Zamurowało mnie
- Moja…. CO?! – Próbowałem przywołać duchy. Udało się.

- To prawda?! Mamo! Tato! Powiedzcie!
- Tak synku. To prawda. Masz młodszą siostre. I gratulujemy. Coraz lepiej posługujesz się swoją mocą, chociaż wielu jej tajników jeszcze nie odkryłeś…
- Och dobrze, ale później pogadamy! – I powróciłem na ziemię. Spojrzałem na dziewczynę. Byliśmy prawie, że identyczni…
- Poczekaj… - coś mnie naszło – Wiem! Rossa! 
- Tak! – i znów rzuciła mi się na szyję. Płakała ze szczęścia.
- Chodź zaprowadzę cię do mojej przyjaciółki a po drodze wszystko mi wyjaśnisz dobra…. siorka? – Zaśmiałem się i dałem jej kuśkańca w bok. 

Doszliśmy do domu Lily. Nie wiem, czemu, nie wiem, w czym ale czułem, że ona mi pomoże. Nie bawiłem się w żadne pukania, tylko otworzyłem z hukiem drzwi i krzyknąłem
- Lily! Lily! Lily! Lily! Pomóż!!! – Wydarłem się. Dobra chyba troszkę przesadziłem, ale pomińmy ten szczegół. Przybiegła zaskoczona i gdy zobaczyła mnie i Rossę zatrzymała się nagle.
- Ross, kto to…? Ale… - przyjrzała nam się – Wy jesteście identyczni!
- Cześć! Jestem Rossa! Siostra Ross’a! – Krzyknęła radośnie dziewczyna, a Lily parsknęła śmiechem.
- Rossa? Siostra Ross’a? Ok. Spoko. – Rossa się lekko zarumieniła.
- Faktycznie trochę dziwnie to brzmi – zaśmiała się – Ale to już nie moja wina
- Dobra wchodźcie, pozwalam – powiedziała przyjaźnie Lily. Mam u niej dług. Szczerze mówiąc, gdyby nie ona, niemiałbym pojęcia, co zrobić z Rossą. To prawda, mam przyjaciółki, ale, co jest chyba zrozumiałe, nigdy nie byłem z nimi w takich kontaktach, i po prostu nie wiedziałbym, co zrobić i co powiedzieć. 
- Napijecie się czegoś?
- Ja poproszę. Jestem głodna jak wilk ( Hmm, właściwie to ja jestem wilkiem  ) i umieram z pragnienia. – Hmm szczerze mówiąc nie zauważyłem tego. 
- Dobra. Zgaduje, że Ross nie zadbał ani troszkę o ważne informacje. To ile masz lat? – Spytała Lily przygotowując kanapki i herbatę. 
- Ja? Ja mam 17 lat. 
- Serio?! – Krzyknąłem
- No – odparła Rossa ze śmiechem widząc moją minę – A co?
- Nie widać – odparłem szybko. W tym momęcie przyszła Lily z posiłkiem
- Dziękuje, dziękuje, dziękuje! Nie wiem jak mam ci się odwdzięczyć!
- A tym już Ross się zajmie – Rossa parsknęła śmiechem i zaczęła jeść. 
- Dobra to teraz opowiedz mi całą historię. Dlaczego Ross cię nie znał, a ty o nim wiedziałaś? – Spytała Lily siadając na kanapie naprzeciwko nas i popijając kawę
- Nie wiem, czemu rodzice tak zarządzili, chociaż obydwoje nas, bardzo kochali. Wtedy, co mama wyjechała na rok, pamiętasz? To wtedy była ze mną w ciąży, ale tłumaczyła się, że to wyjazd firmowy, prawda? Albo potem, co później wracała z pracy, tłumaczyła się, że awansowała i ma więcej do roboty, prawda? I ty w to wierzyłeś, prawda? I ja mieszkałam z taką ich super, dobrą znajomą, którą nazywałam ciocią, też taką masz, która się tobą zajmowała, prawda? No i rodzice często mnie odwiedzali. Szczególnie na samym początku, jak byłam jeszcze bardzo mała, prawda? I ja o wszystkim wiedziałam, o tym, że mam brata i o wszystkim innym, a ty wiedziałeś o wszystkim innym, ale nie wiedziałeś, że masz siostrę, prawda? I, i to chyba tyle, ale… Ale ja… Ale ja właściwie wiem, czemu tak było… 
- Dlaczego?
- Bo… Bo to wszystko było po to, żeby cię chronić, przed czymś, chyba Shantalem, ale nie tylko, bo tak naprawdę, to ty maż potężną moc i teraz coraz bardziej ją odkrywasz, i przez to jesteś coraz bardziej w niebezpieczeństwie, ale musisz ją odkryć do końca, bo tylko tak będziesz mógł pokonać największych przeciwników… swoich i całej twojej watahy – to wszystko wypowiedziała szybko i na jednym oddechu, a cała historia była skierowana do mnie.
- Echem..- odchrząknąłem po chwili ciszy- Cóż, na razie udam, że nie słyszałem końcówki…
- Ale Ross! – Próbowała mi przerwać Rossa, ale nie zwróciłem na nią uwagi
- Ale cieszę się, że nareszcie jesteś – uśmiechnąłem się. Czułem, że duchy rodziców teraz przy nas są (ciekawe czy mogę gadać z nimi, z pełną świadomością, w sęsie bez tracenia przytomności i wgl. ) więc powiedziałem – A z wami, rodzice, to ja jeszcze porozmawiam! Dlaczego nic nie wiedziałem?! – usłyszałem cichy śmiech mamy – Dobra Lily teraz zdaję się na ciebie. Co robić?- spytałem bezradny
- Może najpierw kretynie idź do Shadowa, co? – spytała z nutką ironii
- Genialne! 
- Kto to jest? – spytała Siostrzyczka, ale nikt nie zdążył odpowiedzieć po Shadow właśnie wszedł
- To jest właśnie Shadow, alfa. – Powiedziała wzgardliwie Lily
- Ja.. Przepraszam, że tak wchodzę… ale drzwi były na oścież otwarte…. Myślałem, że może coś się stało… - Próbował się wytłumaczyć Alfa. No tak.. Ona i Lily są teraz w nie najlepszych stosunkach… Ale to jego wina. Mógł z nią nie zrywać i osobiście to ja jestem po stronie Lily
- Chwila… Kto to jest?!

Od Taigi, CD Shadow, Killer


Spojrzałam na nich i przewróciłam oczami 
- Jeszcze tutaj jestem - pomachałam ręką, dając znać, że siedze obok - Do matki mi daleko, ale racja uwielbiam dzieci - uśmiechnęłam się - Shadow dalej przeżywasz? - zapytałam popijając herbatę, milczał nie odzywając się 
- Dobra każdy wie o co chodzi - wtrącił Killer - weź znajdź sobie inną - wzruszył ramionami, widząc minę Shadow'a kopnełam go pod stołem - Ała! - spojrzał na mnie gniewnie 
- Zostaw go, nie widzisz, że cierpi? - praktycznie warknęłam na niego 
- Od kiedy Ty taka czuła? - parsknął 
- Ten mały, zaczarował mnie swoim urokiem, ach gdyby był o 20 lat starszy - powiedziałam z uśmiechem 
- Przypominam Ci, że to nasza rodzina - wtrącił Killer, a Shadow lekko się zaśmiał 
- Tak, ale brakuje wam tego uroku - uśmiechnęłam się - Bez obrazy - zaśmiałam się - No, ale przyjżyjcie się mu, no po prostu jest cudowny, nie weźmiecie go nad jezioro czy gdzieś? Ja się chętnie przejdę pobawię się z nim czy coś w tym stylu 
- Nie podniecaj się tak on ma pięć lat - burknął Killer 
- Kuroko zawsze miał powodzenia u kobiet - wtrącił Shadow najwyraźniej rozbawiony całą sytuacją 
- A więc wszystko jasne - powiedziałam z uśmiechem 
- Co jasne? - spojrzeli na mnie obydwoje zdziwieni 
- Oprowadzę go po terenach, pójdziemy pomalować, mam sztalugi w domu, i w końcu miałabym godnego siebie przeciwnika w malowaniu - powiedziałam z uśmiechem - Nawet nie próbujcie mi mówić, że to nie możliwe, bo zamroże - ostrzegłam. No cóż mam zrobić, że ten mały tak mnie zauroczył? Co z tego że ma pięć lat, jak na swój wiek mądrze gada i chociaż on mnie lubi i chce ze mną gadać... Nawet towarzystwo 5 latka jest ważne! 

( Killer? Shadow?)

poniedziałek, 24 listopada 2014

Od Arleny, CD Nick, Shadow

Miałam wrażenie, że świat wokół mnie przestał istnieć, ale wydawał się tak samo rzeczywisty jak wcześniej. Spróbowałam poruszyć głową, ale poczułam jedynie niewyobrażalny ból. W końcu zdołałam przewrócić się na bok i rozejrzeć po pokoju. Nadal mój wzrok był niezbyt użyteczny, kontury były rozmazane, a kształty zlewały się w kilka kolorowych plam. Zamrugałam kilkakrotnie, przywracając w miarę dobrą ostrość. Dopiero wtedy dostrzegłam, klęczącego na podłodze Nick`a.
- Co robisz? - Spał i spadł? Nie, niezbyt prawdopodobne, ale żeby klęczał. Spróbowałam się podnieść, ale zaraz zostałam zmuszona do powrotu do poprzedniego pozycji. 
Zmrużyłam oczy, gdy wspomniał o sytuacji pod drzewem. Bodajże za dużo zjadł, wyszedł chwilę po tym, jak wróciła rodzina Shadow`a. Oparłam się plecami o ścianę, dzięki czemu byłam ciut wyżej ułożona i zasłuchałam się w monolog chłopaka. Zacznijmy od tego, że zdawał się bredzić. Najzwyczajniej w świecie pomyślałam, że gdybym wypiła choć kieliszek, to byłabym pewna, że mam delirium. Naprawdę, mówił szybko, kilkukrotnie chyba ugryzł się w język, mieszał się w zeznaniach. Chciałam parę razy mu przerwać, ale zanim zdołałam choćby nabrać tchu, on kontynuował swoją tyradę. W końcu zdecydowałam się, że wygodniej i o wiele etyczniej będzie mu nie przeszkadzać, gdyż zatracił się w mówieniu. Powinnam mu pogratulować zdolności oratorskich, czy byłoby to przegięcie? Słowa odbijały się echem w mojej głowie, powodując tylko większy zamęt. Pogubiłam się już pomiędzy bratem i mężczyzną, do końca nie udało mi się ponownie złapać wątku. 
- Błagam, nie wystawiaj mnie za drzwi - wymamrotał.
Jakieś szare komórki w końcu zrozumiały, że powinny wysłać impuls do reszty narządów, iż ja - jako ja - powinnam ruszyć się i coś powiedzieć, choć w głowie miałam pustkę. Przechyliłam głowę o parę stopni w lewo, wyciągnęłam rękę i starłam opuszkiem palca łzę z jego policzka, ale zaraz po tym cofnęłam rękę, zagrzebując się w pościeli. Chłopak nadal oczekiwał mojej odpowiedzi, a ja nie byłam w stanie mu jej dać. 
-  Siadaj - westchnęłam i poklepałam kołdrę obok siebie. Bynajmniej nie zrozumiał o co mi chodzi, ale posłusznie przysunął się. Bez słowa położyłam głowę na jego ramieniu, pozwalając otoczyć nas ciszy. Nie była zła, ani krępująca. Oboje milczeliśmy, jakby szykując odpowiednie słowa.
- Masz dwadzieścia cztery lata i całe życie przed sobą. Nie powinieneś składać takich deklaracji - wymamrotałam na początek, nawet na niego nie patrząc, dobre i to. - Podobno wiek to tylko liczby - parsknęłam śmiechem. - Nick, ty mnie nie znasz. Nie wiesz kim jestem. Kim byłam. Kim będę. Co potrafię, jakie mam zdolności, jak zbyt bliska relacja wpłynie na twój światopogląd. Mogę być słaba, uśmiechnięta i wesoła, ale jak każdy mam czarną stronę. Całe to życie, to tylko bujdy na resorach, ułuda rzeczywistości, lustrzany efekt, coś, co jest spowite efektem Dopplera. Wiem, że naprawdę mnie lubisz, ale zastanów się w jaki sposób. To może być po prostu zauroczenie, nawet jeżeli tak jest, to nie mam o to do ciebie żalu. - Teraz to ja zaczęłam wygłaszać jakieś niezrozumiałe insynuacje. - Ja się boję. Naprawdę się boję. Nie byłam nigdy na taki krok gotowa i nie wiem, czy się kiedykolwiek na niego zdobędę. Wiem, że to głupio zabrzmi, ale do wszystkiego należy dochodzić małymi kroczkami. Nie chcę cię stracić, ale nie potrafię też być z tobą w tym momencie w tak bliskich relacjach. Nie teraz. Nie tutaj. Może kiedyś, jak tylko zrobię sobie jakąś emocjonalną spowiedź. Nie chcę żałować, ale nie chcę popełniać błędów. - Po tych słowach nie odezwałam się więcej. Siedzieliśmy w ciszy, do chwili, gdy wrócił Shadow. Spojrzał na nas z niezrozumieniem. 
- Przeszkadzam? - spytał, chcąc wyjść, gdy złapał kontakt wzrokowy z Nick`iem.
- Nie, lepiej się czuję. Przepraszam za kłopot - Uśmiechnęłam się, ale nadal nie odsunęłam się od chłopaka. 

Od Lily, CD Shadow




Cisza. Przeklęta cisza. Kiedyś może była do zniesienia. Teraz już jest okropna i wyczerpująca wszystkie siły. Gdy Shadow odchodził, było mi smutno, ale nie płakałam, nie miałam czym. Nie szukając cioci i mając wszystko w dupie wróciłam do siebie. Położyłam się na łóżku, kiedy nagle weszła Meg.
- I co? Pogodziliście się? - nie odpowiedziałam. Nie miałam ochoty.
- Ale wiesz, co jest na to sposób, mam pomysł jak może...
- Nie! - przerwałam jej. - Ja nie chce. Straciłam do niego zaufanie, nie chce już z nim być. To koniec, muszę się z tym pogodzić. Shadow już się z tym pogodził.
- Ale... Ja rozmawiałam z Crystal, to przez nią Shadow z tobą zerwał - powiedziała Meg. Oczy rozszerzyły mi się. Miliony myśli latało w mojej głowie.
- T-to on nie zerwał ze mną, bo mnie już nie kocha?
- Nie wiem czy cię dalej kocha, ale na pewno przez Crystal, zerwaliście - powiedziała. - Mało tego, pójdziesz do niej i porozmawiasz z nią, już to załatwiłam!
- CO?! - krzyknęłam. - Ale to jest bogini, co ja mam jej powiedzieć?!
- No. To co mi. Że jest ci smutno, że twoje życie straciło sens... - mówiła Megan, która najwyraźniej w ogóle nie widziała problemu, że umówiła mnie na rozmowę z BOGINIĄ!
- Aha! I myślisz, że jak powiem Crystal, że mam złamane serce, to wszystko się... Czekaj! Nie powiedziałam, że moje życie straciło sens! - powiedziałam oburzona.
- Ale ja czytam pomiędzy wierszami. Oj. Wasza rozmowa właśnie się zaczyna. Powodzenia! - krzyknęła Meg, a wokół mnie pojawiła się gęsta mgła. Pojawiła się bogini.
- Twoja ciocia opowiadała mi o wszystkim - powiedziała donośnym głosem.
- Fajnie. Ale nie mogę pojąć, czemu kazałaś Shadow'owi ze mną zerwać? - zapytałam wkurzona.
- Nie byłabyś dobrą waderą alfą.
- Świetnie. Dlatego, musiałaś mi zrujnować kawał życia, zmienić moje życie, jak na razie, w piekło? Ty nigdy nie byłaś zakochana? Zresztą, na razie byliśmy tylko parą. Nikt nie mówił, że od razu będziemy małżeństwem. To ty sobie to ubzdurałaś. Wiesz co...? - nagle Crystal mi przerwała.
- Znudziłam się, zastanowię się nad twymi słowami. Bywaj - powiedziała i pstryknęła palcami. Mgła zniknęła a ja upadłam na podłogę, obok mnie stała Meg.
- I jak było? - zapytała podniecona.
- Chciałabym teraz zostać sama, proszę - dodałam cicho i wyciągnęłam wino siadając przy stoliku.

Od Nick`a, CD Arlena


Kiwnąłem jedynie głową, a chlopak zniknął, za drzwiami. Usiadłem na krześle obok łóżka małej, patrzyłem na nią przez jakąś godzine rozmyślając. Była teraz taka spokojna, tak jak na początku naszej znajomości, tylko bez szerokiego uśmiechu. Właściwie to słysząc całą historię nie zwątpiła we mnie, jedyna osoba tutaj, która przyjęła mnie pod swój dach pomimo tego iż byłem jej zupełnie obcy. Przypomniałem sobie ten wieczór, kiedy zasnęła oparta o mnie, kiedy zamknęła swoje śliczne oczka, własnie przy mnie. Żadna inna osoba jeszcze nigdy, przy mnie nie zasnęła, tyle nie gadała, nie było jeszcze osoby o którą tak się martwiłem, której tak cho.lernie ufałem. Ku.rwa Mała coś Ty mi zrobiła! Nie wiem, czy to czary czy nie, ale chce żeby to trwało wiecznie, żeby już zawsze była uśmiechnięta, taka jak tamtej nocy. W lesie, pod drzewem to nie była choroba, tylko cholerna zazdrość! Upadłem przed nią na kolana uświadamiając sobie wszystko. Czy to możliwe? Moje serce dotychczas z kamienia, nagle stało się miękkie, przy niej, dla niej. Jednak czy mogę jej to powiedzieć? Skoro jest blisko z Shadowem, to on mnie zabije. Jednak życie bez niej byłoby gorsze od śmierci, od tych wszytskich tortuj, jednak jak mam jej powiedzieć, że dla niej skoczyłbym w ogień? Jak mam jej powiedzieć, że jest najwspanialszą dziewczyną jaką kiedykolwiek widziałem, że ma głos jak aniołek, że piękniejszej dziewczyny nie widziałem pomimo tego iż zwiedziłem pół świata, nie przeszkadza mi Twój wiek rozumiesz?! Jesteś moim małym ideałem i będę czekać tyle ile będzie trzeba, nie odpuszcze, nawet jeśli zwiążesz się z kimś innym to i tak nie odpuszczę, będę walczyć aż do śmierci, aż mnie nie skatują i nie zostawią na środku pustyni, nawet wtedy zamiast myśleć o szklance wody będę myśleć o Tobie! Otworzyła oczy patrząc na mnie jak na durnia 
- Co robisz? - zapytała zaskoczona chcąc się podnieść 
- Nie wstawaj - zatrzymałem ją, dalej przed nią klęcząc 
- Arlena... Pamiętasz jak pytałaś pod drzewem co mi jest? - zapytałem, powiem jej wszystko, powiem teraz bo za chwile może być za późno 
- Tak - kiwnęła głową delikatnie 
- Nie byłem chory, byłem zazdrosny, o Ciebie. Jestes ideałem mojej dziewczyny, wiem, że mi brakuje dużo do Twojego ideału, ale chce się nim stać, chce się zmienić, żeby być tym kogo sobie wymarzyłaś, chce śnić o Tobie po nocach, mam tylko Ciebie w mojej głowię. Wiem, że może Ci się wydawać to dziwne, jednak przeżyłem z Tobą więcej wspaniałych chwil niż sam przez całe życie. Zawsze skupiałem się na treningach, na sobie, teraz wiem, że to błąd, i obiecuje go nigdy więcej nie popełnić. Będę się o Ciebie troszczyć, będę przy Tobie każdego dnia, bez względu na wszystko, jednak chce być dla Ciebie kimś ważnym, nie chce żebyś widziała we mnie brata, tylko żebyś widziała we mnie mężczyzne, któremu możesz zaufać, na którym możesz polegać, gdy widzę Twój uśmiech to tak jakbym pławił się w promieniach słonecznych. Popełniłem wiele błędów, i nie powiem Ci, że żadnych nie popełnie bo nie jestem idealny, jednak wiedz, że dla Ciebie zrobię wszystko, nawet jeśli powiesz, że nie widzisz dla nas przyszłości i tak będę przy Tobie. Nie przeszkadza mi Twój wiek, i będę czekać tyle ile jest to potrzebne, nawet jeśli miałbym czekać do końca swoich dni to zrobię to. Spotkałem wiele dziewczyn, ale żadna nie była taka jak Ty, wiem że jesteś wyjątkowa i nie chce Cię opuszczać, nawet jeśli będę musiał kroczyć w Twoim cielu jaki zwykły przyjaciel, dalej będę, a za każdym razem gdy się obejrzysz będę mieć nadzieje na to, że powiesz mi że czujesz coś więcej. Nie ważne co teraz powiesz, możesz mnie nawet wyzywać i chcieć wywalić z domu, jednak wiedz, że nigdzie nie pójdę, zaakceptuje Twoją decyzje, jednak chce żebyś wiedziała, że Cię kocham, na prawdę, pierwszy raz poczułem, że jestem w stanie pokochać drugą osobę i jesteś nią Ty - skończyłem swoją wypowiedź obserwując ją, chciałem wychwycić każdą reakcję, aby móc jak najlepiej ją zrozumieć, byłem przygotowany na najgorsze, spodziewałem się tego. Pewnie pomyśli, że jestem jakimś zobacze.ńcem i tak by pewnie pomyślała połowa watahy, jednak nie przejmowałem się opinią innych, ważne jest to co ona powie. Mówiłem to wszystko prosto z serca, co chyba zdarzyło mi się pierwszy raz. Wychował mnie ojciec, nie znałem prawdziwej miłości, jednak teraz pierwszy raz ją poczułem. Będę za nią czekał, 5,10,20,50 lat nie ważne ile, już nie umiem pwatrzeć na inne dziewczyny. Ona jest teraz moim oczkiem w głowie. Mała błagam Cię, nie wystawiaj mnie za drzwi, ja obiecuje, że stanę się tym kim chcesz, mogę nawet zmienić wszystko, ale nie zostawiaj mnie! Jestes moim uratowaniem, jedyną osobą na której mi zależy. Poczułem jak jedna łza spływa mi po policzku 
- Błagam, nie wystawiaj mnie za drzwi - wymamrotałem 

( Ar?)

Od Killer`a, CD Shadow, Taiga

Zostać. Uciszonym. Przez. Pięciolatka.
Takie upokorzenie przez wieki będzie szramą na mojej reputacji, szkodą na psychice, białą plamą w czarnej bibliotece, wybieleniem żółtych papierów! Owszem, może trochę dramatyzuję, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Kurokoś zmusił mnie, Shadow`a i Taigę do oglądania jego dzieł, albowiem według niego ma zadatki, jak drugi Michał Anioł. Mimo wszystko nie umiałem się na niego zdenerwować, to wciąż był mój brat. Przewróciłem oczami, ale korzystałem z widoku Taigi, chłonącej zapędy artystyczne Młodego, jak sucha studnia wodę. Gdy Azalia zdecydowała wyjść z małym na spacer, musieli go siłą odciągać od ciemnowłosej wojowniczki. Shadow zrobił nam wszystkim herbatę, usiedliśmy w salonie.
- Musisz lubić dzieci - stwierdził Shadow, zwracając się do Taigi. - Masz do tego rękę. 
- Tylko nie proponuj, że zostaniesz ich ojcem - zakaszlałem równie sugestywnie, co pogodynka informująca o potopie.
- Nie denerwuj mnie, mam dosyć związków na lata świetlne - westchnął. 

Od Shadow`a, CD Lily

Wyszedłem od Arleny, skierowałem się prosto do Terry, która dała mi leki. Zamierzałem szybko wrócić do domu po potrzebne rzeczy i zaraz znów pędzić do Młodej, gdy po drodze spotkałem Lily. Zanim się zorientowałem podszedłem do niej, choć byłem pewny, że robię głupotę. Do teraz nie poskładałem swoich uczuć, za Chiny Ludowe nie byłem pewny, czy tylko wieź z Ascren`em namąciła mi w głowie, czy po prostu naprawdę się zakochałem. Owszem - nasz związek rozwijał się zdecydowanie za szybko, ale nadal czułem radość ze spoglądania na nią, gdy była szczęśliwa. Za każdym razem gdy płakała, byłem gotowy odpokutować za każdą jej łzę, miałem nadzieję, że przyjdzie moment, gdy znajdzie kogoś o wiele lepszego ode mnie, kto pokocha ją całym swoim sercem i nikt jej nie zrani. Życzyłem jej tego całym sobą. Po odejściu ciotki Lily zapadła pomiędzy nami głucha cisza. Próbowałem nawiązać jakąś rozmowę, ale moje starania spełzły na niczym. Postanowiłem spróbować znowu za jakiś czas, oboje musimy poskładać się do kupy. Z tą myślą pożegnałem się, następnie ruszyłem do Arleny, starając się nie spoglądać na Lily. Wiedziałem, że jeżeli zobaczę w jej oczach łzy, po prostu tam wrócę i ją przytulę, a nie chciałem doprowadzić do jeszcze większego zamieszania w naszych uczuciach. 

Od Sadan`a, CD Silencia

Parsknąłem śmiechem, gdy jedna z wiewiórek, która bodajże nazywała się ,,Złośnica" - według mnie imię adekwatne do charakteru - napisała słowo ,,IDIOTA", wszystko wielką literą, do tego kilkukrotnie pogrubiając pierwszą sylabę. Porozmawiałem jeszcze chwilę z dziewczyną, następnie wróciłem do domu, znajdując w salonie rozwaloną książkę. Spojrzałem na autora. Dziwne, ukochany pisarz kryminałów Shadow`a, zmarszczyłem brwi. Dotykanie jego książek traktował jak osobistą zniewagę, a jakakolwiek krytyka była powodem do istnej wojny pomiędzy oskarżycielem, a moim wujkiem. Lektura miała rozwalony grzbiet i wygięte kilka stron. Odłożyłem ją ostrożnie na miejsce, następnie położyłem się na kanapie i zacząłem drzemać. 

Od Taigi, CD Shadow, Killer


Gdy Killer wyszedł, wzięłam się za sprzątanie, gdy nagle znalazłam kluczę na kanapie. Nie wiedziałam do końca czyje one są, kiedy zauważyłam charakterystyczną zawieszkę, którą kiedyś widziałam u Shadow'a, pewnie mu wyleciały kiedy piliśmy. Skończyłam sprzątać i wzięłam kluczę idąc spacerem do jaskini Shadow'a, było już dosyć późno więc nie powinien spać. Zapukałam, do drzwi. po chwili otworzył mi mały chłopac, miał może z 5 lat 
- Tak? - zapytał z nieśmiałym uśmiechem 
- Cześć, jest może Shadow? - zapytałam uśmiechając się lekko, zawsze miałam słabość to małych dzieci, są takie kochane, a to dziecko jest przesłodkie 
- Tak, kłóci się z Anonimem, wejdź - wpuścił mnie do środka, weszłam niepewnie, nie chciałam mu przeszkadzać w kłótni. - Jak masz na imię? - zapytał już z większym uśmiechem 
- Jestem Taiga, a Ty? - zapytałam idąc za nim 
- Kuroko - odpowiedział, gdy w końcu weszliśmy do pokoju - Przyszła ładna dziewczyna - wykrzyknął mały, tak że oboje na nas spojrzeli - Widzisz to zawsze działa - zachichotał do mnie, uciekając gdzieś w głąb korytarza. Przewróciłam oczami, "jaki wygadany" pomyślałam, patrząc na nich 
- Zostawiłeś u mnie klucze - pokazałam pęk kluczy - To ja już wam może nie będę przeszkadzać - powiedziałam kładąc klucze na szafce. już chciałam iść kiedy usłyszałam głos Shadowa 
- Stój! - warknął - I siadaj - wskazał na kanape, uniosłam ręce w geście obrony i usiadłam 
- Co byś ode mnie chciał? - zapytałam z uśmiechem 
- Wiesz gdzie on był w nocy? - zapytał ze surowym wzrokiem 
- Wiesz, że po ukonczeniu 18 roku życia, każdy robi co chce? - zapytałam, jednak widząc jego wzrok przewróciłam oczami - Był u mnie, upił się, a nie chciałam żeby się włoczył po nocy i może usnął gdzieś w lesie, czy może jeszcze gdzieś indziej. Dlatego pozwoliłam mu spać na kanapie - powiedziałam wstając 
- Nie mogłeś mi powiedzieć od razu! - warknął na niego 
- Ile razy mam Ci mówić, że to moje życie! - znowu zaczeli, przewróciłam jedynie oczami i chciałam już wyjść, kiedy mały, czarnowłosy chłopiec przyleciał z jakimiś obrazkami siadając obok 
- Cisza! Teraz ja pokazuje swoje obrazki - zaczął mi podować różne malowidła, oczywiście nie mogłam mu odmówić, moja jedyna słabość to małe dzieci, a jeszcze ten był przeuroczy więc nie mogłam tak po prostu wyjść, siedziałam i z zaciekawieniem oglądałam obrazki co jakiś czas pytając co na nich widnieje 

Od Lily C.D. Shadow



Obudziłam się.
- Cholera -  zaklęłam. Znowu w domu Shadow'a, znowu jako chora. Szybko wstałam podziękowałam wszystkim i poszłam do siebie. Był piękny dzień, a moje życie było spierdolone! Usiadłam na łóżku i opatuliłam się kocem, sięgnęłam po byle jaką książkę. Nagle usłyszałam jakiś głos.
- Lily - moja ciocia pojawiła się jako duch przede mną.
- Ciocia? Co ty tu robisz?
- To tak witasz, swoją zmarłą ciotkę? - zapytała z naturalnym dla niej uśmiechem. Gdy jeszcze żyła, uśmiechała się codziennie, nawet jak coś szło źle.
- Nie no, przecież wiesz, że cię kocham. Ale jakim cudem tu jesteś?
- Duchy i ciocie mają swoje tajemnicę! Ale opowiedz mi, jak to się stało, że rozstałaś się z Shadow'em. Coś ci zrobił? - zapytała siadając na krześle. Nie pytajcie się mnie jak to możliwe, ale TAK, duch usiadł na krześle. Odłożyłam książkę i znowu zrobiło mi się smutno, na myśl o Shadow'ie.
- To on mnie rzucił.
- Ale czemu?
- Nie powiedział mi. Wiesz, właśnie to mnie najbardziej boli, że nie powiedział czemu. Ja... Ja myślałam, że on mnie kocha, w końcu sam zaproponował, żebyśmy byli razem, a kilka dni potem tak po prostu... ze mną zerwał - powiedziałam cicho. Siedziałyśmy w milczeniu.
- Szkoda. Obserwowałam, jak się poznajecie, byłam pewna, że będziecie szczęśliwą parą.
- Bo byliśmy, ale krótkotrwałą. Muszę o nim zapomnieć, muszę zacząć jeszcze raz - kolejny raz - dodałam w myślach.
- To może przejdziemy się na spacer?
- Jasne. Poczekaj, znajdę tylko papierosy - powiedziałam i zaczęłam grzebać w kurtce.
- Palisz?!
-Tak. To mnie zawsze odstresuje, gdy jestem w dołku - powiedziałam i wyszłam z ciocią z jaskini, zapalając fajkę. Szłyśmy powoli, a ja pokazywałam cioci moje ulubione miejsca. Przez chwilę byłam szczęśliwa, marzyłam, żeby ciocia się do mnie wprowadziła i żebyśmy mieszkały razem.
- Ciociu..? - zaczęłam, ale mi przerwała.
- Nie mów do mnie ciociu. Mów mi Megan lub Meg.
- Ok. Meg, może zamieszkałabyś ze mną? - zapytałam. Zanim Meg zdążyła odpowiedzieć, Shadow podszedł do nas. Humor znowu spadł w otchłanie piekła, tłukąc się o kocioł diabła.
- Cześć, Lily. Dzień dobry - skierował się do Megan.
- Shadow, to jest moja ciocia Megan, w postaci ducha. Meg to jest Shadow mój... - zawahałam się, chciałam powiedzieć, mój ex, który niszczy mi życie za każdym razem, jak się pokazuje, ale się powstrzymałam. - Mój kolega.
Meg obrzuciła go wrednym spojrzeniem.
- Jak mogłeś ją rzucić, ona była...!!!
- Megan - gdyby spojrzeniem, można było zabijać, Meg leżałaby martwa, jeszcze raz.
- Jasne. Zostawię was samych - jeszcze raz obrzuciła Shadow'a, ostrym spojrzeniem i oddaliła się zostawiając mnie samą z Shadow'em.