Parsknąłem śmiechem, gdy młody zaczął rytualnie tupać nogami, wymawiając się, że do domu nie pójdzie bez czekolady. Chcąc - nie chcąc, zostaliśmy jeszcze kawał czasu, aż Kuroko się nie najadł. Później pożegnaliśmy się z Taigą i ruszyliśmy do domu. Akurat zaczęło padać, a dzieciak skakał po kałużach, biegał i ogólnie szalał, co skwitowałem jedynie uniesieniem brwi, kimże jestem, żeby go oceniać? Oczywiście - jak tylko dotarliśmy do jaskini Shadow`a, Relley zryła mnie za to, że jeszcze bachor się przeziębienia nabawi. Ech, ciężka dola kuzyna. Skierowałem się ku sypialni, rzuciłem się na łóżko i uciąłem sobie drzemkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz