Miło się tańczyło zwłaszcza, że to był pierwszy raz kiedy tańczyłam. Dobrze się czułam w jego towarzystwie, nie ukrywałam tego faktu. Po chwili usłyszałam szelest niedaleko siebie. Wstałam i podeszłam tam, już nie było tam światła, myślałam że to ktoś z watahy coś sobie zrobił, jednak nie... Z krzaków wyszedł mój brat, stanęłam jak wryta
- Hej, siostra - zaśmiał się i spojrzał na bawiących się ludzi - Wataha? - wyśmiał mnie - chodź za te skały.
- Nie ma mowy - powiedziałam, nie mógł mi tu nic zrobić, a mimo to obawiałam się go.
- Powiem inaczej, albo idziesz, albo wlatuje tam z kolegami i rozwalamy imprezę, nie ukrywam, że bez krwi się nie obejdzie - powiedział poważnie
- Będę za pięć minut - powiedziałam, idąc do reszty, Shadow akurat gadał z jakąś dziewczyna
- Mogę z tobą pogadać chwile w samotności? - zapytałam
- No dobrze - powiedział, stanęliśmy za dużym drzewem - Stało się coś? - zapytał
- Nie - zapewniłam - muszę na chwile iść... Do jaskini zapomniałam czegoś, będę gdy będzie losowanie - powiedziałam .
- Jesteś pewna? - zapytał - wszyscy się bawią, to jest aż tak ważne?
- Tak - powiedziałam, bardzo ważne - Dbasz o to żeby ludzie pamiętali o tych co odeszli?- zapytałam nagle
- No tak, to oczywiste - powiedział zaskoczony
- To dobrze. - Zbliżyłam się i stanęłam na palcach, całując go delikatnie, jakby to było ostatnie pożegnani , wiedziałam że był zaskoczony, ale nawet nie chciałam słuchać czy tego chciał, czy nie, ściągnęłam wysokie buty i poszłam w stronę jaskini, jednak gdy już zniknęłam wszystkim z oczu skręciłam w miejsce, gdzie miałam być. Już tam czekał, podeszłam nie wiedziałam o co chodzi jednak nie chciałam nikogo narażać, w końcu byli moją rodziną.
- Masz tydzień - powiedział
- Że co? - zapytałam nie wiedząc o co chodzi
- Masz tydzień żeby się spakować i odejść inaczej zaatakuje całym wojskiem tą watahę, tak przejąłem władzę, jestem alfa - uśmiechnął się szyderczo - Za tydzień o tej samej godzinie co teraz, będę tu i radzę tobie też tu być, inaczej oni wszyscy zdechną - odszedł, a ja stałam i nie wiedziałam co robić, po kilku minutach zaczęłam iść w stronę jeziora, usłyszałam muzykę i zobaczyłam światła, wszyscy się bawili, oni stanęliby w mojej obronie to samo muszę zrobić ja, nie chcę wojny, nie chcę żeby stała im się krzywda, a teraz nie chcę im rozwalić zabawy. Usiadłam trochę dalej na skale, jednak gdy ktoś przechodził uśmiechnęłam się i udawałam, że bolą mnie nogi, potwierdzały to buty, leżące obok skały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz