Nowe informacje - Link

poniedziałek, 10 listopada 2014

Od Shadow`a, CD Lily, Taiga, Angel

Pomachałem do Taigi, która siedziała na ławce, utworzonej z gałęzi drzew. Skłoniłem się teatralnie i wyciągnąłem w jej stronę dłoń.
- Zatańczysz? - spytałem z uśmiechem.
- Nie umiem - odparła szybko, rumieniąc się. 
- To nic trudnego - złapałem ją za rękę i pociągnąłem, żeby wstała. Nie zamierzałem zmuszać ją do wyjścia na parkiet, ale zawsze możemy sobie podreptać obok ławki, w końcu muzyka jest stąd doskonale słyszalna. Co prawda - wolna piosenka to nie była, ale zawsze coś. Taiga wirowała, kręciła się i śmiała, a ja bez przerwy się uśmiechałem jak głupi do sera. Przy niej znikała cała moja samokontrola, organizacja i jakikolwiek umiar. Gdy muzyka się urwała, oboje byliśmy zdyszani, ale rozweseleni i szczerzyliśmy się do siebie.
- Widzisz, tańca nie można umieć, go trzeba czuć - parsknąłem śmiechem, widząc jej minę i poczochrałem ją po włosach. Tym razem zrobiłem to delikatniej, broń Crystal, mimo wszystko to kobieta, która potrafiłaby przywalić, a wolałbym nie oberwać za zniszczenie jej fryzury. Czmychnąłem szybko, sprawdzając jak bawią się pozostali goście, gdy znalazłem Angel. Po raz kolejny tego wieczoru zaniemówiłem z wrażenia. Już miałem poczochrać dziewczynę po włosach, gdy zdałem sobie sprawę, że lepiej ich nie tykać. Zatrzymałem rękę w pół drogi, co wyglądało dość dziwacznie, jakbym miał objąć dziewczynę. Starając się nie zaczerwienić, pochwaliłem jej wygląd i poprosiłem do tańca. Po chwili wirowaliśmy już wspólnie na parkiecie, gawędząc wesoło. Już dawno nie czułem się taki wolny od wszystkich trosk, czy obowiązków. Po prostu tańczyliśmy, nie siląc się na jakieś wymyślne figury, sama rozmowa była dla nas czymś niezwykłym, choć przecież wiele razy z nią rozmawiałem i tego nie czułem. Tak, zdecydowanie dzisiejsza noc będzie jedną z najlepszych w moim życiu. 
Przez większość czasu krążyłem pomiędzy osobami, starając się na nikogo nie wpaść i nie podeptać, co w tańczącym tłumie było niezwykle trudne. W końcu udało mi się dotrzeć - aż w jednym kawałku - do Lily, która stała przy jednym stołów. 
- Jak się bawisz? - Uśmiechnąłem się, nie chcąc wyjść na zbyt nachalnego, czy coś. Po prostu dzisiaj zamierzałem bawić się tak dobrze, jak tylko mogłem. Moja rodzina przyjeżdża tuż po Święcie Sparowania, a przynajmniej jej znaczna część. 
Przeniosłem wzrok na jej wisiorek w kształcie litery ,,C" i zapytałem o jego pochodzenie. Odpowiedź sprawiła, że na moment zacisnąłem dłonie w pięści. Nie jestem zazdrosny, nie jestem zazdrosny, nie jestem zazdrosny - cholera jasna, ja chyba jestem zazdrosny! Nie żeby coś - bywałem już zazdrosny, ale z takiego powodu? Westchnąłem cicho, odganiając od siebie niepotrzebne myśli. Dzisiaj nie ogarniam, nie myślę, nie kalkuluję, nie liczę - po prostu żyję i niech tak zostanie do końca wieczoru. Poszerzyłem uśmiech, słysząc wolną melodię.
- Zatańczysz? - spytałem.
- Pewnie - wymamrotała cicho, spuszczając wzrok.
Złapałem ją za rękę i pociągnąłem na środek, gdzie zaczęliśmy tańczyć. 
- Jak mija ci Święto? - zapytałem, kołysząc delikatnie dziewczyną w rytm melodii. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz