Mimo moich usilnych starań, żeby zostać niezauważona i tak wszyscy się we mnie wpatrywali z ciekawością.
- Oj, wiem, wiem. - burknęłam i spojrzałam na mężczyznę, którego spotkałam w lesie. Uśmiechnęłam się lekko do niego, a potem zwróciłam się w stronę Arleny.
- Zazwyczaj mi się udawało uniknąć wzroku innych. - powiedziałam już swoim zwyczajnym tonem, nie wspominając, że wtedy zachowywałam się zupełnie inaczej i nie chowałam się za czyimiś plecami jak teraz za blondynką.
- Ilu macie już członków w watasze? - zapytałam, drepcząc za nią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz