Siedząc na jeziorem Erupta z Lily, zrozumiałem, że nigdy nie ogarnę do końca moich uczuć, ale może to lepiej, aniżeli leżałyby poukładane na półce. W końcu, jak to rzekł jakiś znany pisarz ,,rzeczy idealnych nie należy łączyć z realnymi", a życie jest jak najbardziej realne. Dowiedziałem się, że dziewczyna nigdy nie obchodziła jeszcze Święta, nie zdziwiłem się. To jedno z najstarszych świąt, ale wiedza o nim zanika i tylko w nielicznych watahach wciąż się je obchodzi. Zapadłą cisza, ale nie była krępująca. Bardziej cieszyliśmy się samą swoją obecnością, choć rozmowa nam obu sprawiała wiele radości i było to widać w naszym zachowaniu.
- Ponad połowa - odpowiedziałem na jej pytanie i wpadłem na pewien pomysł. Jeżeli mnie nie zabije, to będzie Ok, ale raz się żyje. Prawdopodobnie zrobiłem najgorszą rzecz w całym moim życiu - skoczyłem do wody i pociągnąłem Lily za sobą. Gdy się wynurzyliśmy, spojrzałem na nią z niewinnym uśmieszkiem, delikatnie ją ochlapując.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz