- To dlatego tak dobrze tańczysz. - Uśmiechnąłem się, a Lily odwróciła wzrok. Pokręciłem z niedowierzaniem głową i złapałem ją za rękę.
- Przecież widzę, że coś się dzieje. Lily, nie chcę cię stracić, o co do jasnej cholery chodzi? - Z moich ust wydobyło się coś pomiędzy westchnięciem, a warknięciem.
- Wiem, że nie powinienem ingerować w twoją prywatność, ale przyjaciele muszą sobie pomagać. - Nadal na mnie nie spojrzała, jedynie spuściła wzrok. - Lily - westchnąłem, a ona w końcu podniosła głowę. Jej oczy były szkliste, jakby próbowała resztkami silnej woli zatrzymać łzy. Natomiast mimika twarzy wyrażała nie tyle irytację, co zwyczajną wściekłość.
- Lily? - spytałem z troską, przytulając ją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz