Zerwałem się z łóżka i sprawdziłem, która godzina. No świetnie. Jestem spóźniony na święto. Podszedłem do szafy. Wow, ale wybór -,- Czyli zostaje mi to, co, na co dzień noszę. Tylko może bez czapki. Ubrałem się szybko i poleciałem nad jezioro. Byli już chyba wszyscy. Nagle na mojej szyi pojawił się kluczyk i jednocześnie dowiedziałem się, do czego on służy. Heh fajny pomysł. Obok mnie stali Tai i Shadow. Chciałem się przywitać, ale zszokowało mnie to, co usłyszałem. Tai odchodzi? Dlaczego? Chwila kretynie, czemu się tak martwisz? Przecież to tylko zwykła wadera… Dobra, nie działa. Co mi jest? Zauważyłem, że Shadow odchodzi. Podszedłem do dziewczyny.
- Wow Ross zaszalałeś z ubiorem – zaśmiała się. Chyba zrobiłem się lekko czerwony.
- Dlaczego odchodzisz? – Wymamrotałem. Chyba się zdziwiła. Nie wiem. Nie ważne. – Dlaczego? – Powtórzyłem z uporem.
- Ross, o co ci chodzi? – Próbowała wszystko zatuszować.
- Przestań Tai. Pytam się, dlaczego, oczywiście nie musisz mi odpowiadać, ale to nie zmienia faktu, że wiem.
- A co cię to w ogóle interesuje, co? – Spytała ostro. Zrobiłem się czerwony.
- Ja… no…bo wiesz… - zacząłem się jąkać. Westchnęła i usiadła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz