Wyszedłem z jaskini i zauważyłem kręcących się w pobliżu Lily i Sadan`a. Skierowałem się w ich stronę, przywdziewając na twarz uśmiech. Gdy tylko podszedłem, zmieszany chłopak szybko się ulotnił. Dziewczyna także nie wyglądała na zbyt zrelaksowaną, bardziej jakby coś ją w pewien sposób zirytowało.
Zaśmiałem się, gdy dziewczyna uderzyłam swoimi pięściami o moją klatkę piersiową i przytuliłem ją.
- Już, przepraszam. Zapomniałem, że to w końcu twój koń. - szepnąłem jej do ucha i odsunąłem się na bezpieczną odległości, następnie przeniosłem wzrok na sprawcę zamieszania.
- Wiesz, co stary? Nadal cię nie lubię, ale powiedźmy, że dopóki ona cię kocha, to mogę cię zacząć tolerować? - Koń zarżał w odpowiedzi i tupnął nogą. Albo po prostu zrobił to bez żadnego powodu. Nie ważne, uznałem to za tak. Odwróciłem się do Lily.
- Widzisz? Zawarliśmy rozejm - zażartowałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz