Wszystko zostało urządzone nad jeziorem Erupta, tuż obok Łąki Hasania, w okolicach Lasu Centralnego. Na wodę spuściłem uszykowane wcześniej lilie wodne, zaklęciem sprawiając, żeby świeciły jak świeczki, tyle że na różne kolory. Na drzewach porozwieszałem barwne lampiony, w najróżniejszych kształtach. Stoły zostały ozdobione kwiatami i właściwie uginały się pod ciężarem jedzenia. Znikąd płynęła muzyka, którą kontrolowałem za pomocą magii. Była wesoła, skoczna i zachęcała do tańca, ale przewidywałem kilka wolniejszych piosenek. Do tego drzewa wygięły swoje gałęzie w ten sposób, żeby stworzyć kilka romantycznie wyglądających ławek. Wróciłem na chwilę do domu, żeby się przebrać, odświeżyć, a gdy z powrotem byłem na przyjęciu dostrzegłem Lily. Jeszcze nie wybiła ustalona godzina, ale zaczynało zmierzchać, co stworzyło niesamowitą atmosferę. Podszedłem do dziewczyny i przysiadłem się.
- Cześć, cieszę się, że przyszłaś. Pięknie wyglądasz. - Starałem się nadać mojemu głosowi ciepły, przyjacielski ton, ale miałem wrażenie, jakbym nie mógł z siebie nic wykrztusić. Subtelnie rzecz mówiąc, zaparło mi dech w piersiach, ale nigdy nie lubiłem opisywać takich sytuacji w ten sposób. Po prostu trafiłem chwilowo pod urok Lily, a przynajmniej tak to sobie tłumaczyłem, sam siebie okłamując.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz