Uśmiechnąłem się, słysząc pytanie dziewczyny.
- Mam za długi język, wada wrodzona, dziedziczona chyba przez każdego faceta z naszej rodziny. - Wzruszyłem ramionami i przeniosłem wzrok na rude zwierzę, które siedziało na gałęzi... Machając? Tak, to najlepsze określenie. Dziewczyna odwróciła głowę, a wiewiórka schowała się za liśćmi.
Parsknąłem śmiechem.
- Zwierzęta muszą naprawdę cię lubić. - Po uważniejszym rekonesansie zauważyłem, że nawet sowa i pobliski dzięcioł bawią się w ,,Nie daj się zauważyć".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz