Wróciliśmy już z naszej wycieczki. Spodobało mi się to miasteczko. Mieliśmy wolną rękę a wszystko, co kupiliśmy było na rachunek Shadow’a dlatego starałem się ograniczać. Ale cóż nie wszystko się człowiekowi udaje. Kupiłem sobie dwie książki, medalion pochodziłem po barach poszedłem do kina… Gdy wróciliśmy i już wygramoliliśmy się z auta, znowu naszła mnie wizja (nie powiem, wybierają sobie idealne momenty) była serio mocna, a to oznacza, że znowu leżałem na ziemi i jak się otrząsnąłem wszyscy patrzyli na mnie jak na jakiegoś chorego psychicznie, ale nawet tego nie zauważyłem
- On tu jest! – Krzyknąłem i poleciałem do Shadow’a – On tu jest i to nie sam!
- Kto? – Nie rozumiał Shadow
- Ten, co zaatakował Tai, Terre i Olafa!! Nie czujesz?! – Wydarłem się. Wkurzyło mnie to, że on się tym nie przejmuje. A nie dobra właśnie się przejął. – Przepraszam… Nie powinienem podnosić tak głosu na alfę… - W jednym momęcie dotarło do mnie, co właśnie najlepszego zrobiłem. Ale Shadow się tym chyba nie do końca przejmował.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz