Siedziałam sobie u siebie i czytałam książkę, kiedy nagle przypomniałam sobie, że dawno nie zajmowałam się Anello. W ogóle zastanawiało mnie gdzie on jest. Zamknęłam książkę i wyszłam na zewnątrz.
- Anello! - wołałam, ale nigdzie go nie widziałam. Postanowiłam pójść go poszukać, weszłam jeszcze do swojej jaskini po papierosy i zostawiłam kurtkę, co było błędem, bo było cholernie zimno. Zapaliłam papierosa i skierowałam się w stronę lasu. Paliłam i wołałam konia na zmianę. Postanowiłam pójść w miejsce mojej bitwy z basiorami, tam go spotkałam. Podszedł do mnie, upominając się o głaskanie.
- Jasne, ja mam cie głaskać, ale ty nie przyjdziesz na moje wołanie? - powiedziałam do niego. Gdy zaczęłam go głaskać, płomienie na jego ciele zmniejszyły się. Po chwili wsiadłam na niego, znowu ekwipunek pojawił się. Anello zaczął galopować po leśnej ścieżce. Szybko go zatrzymałam, bo było mi ciutek zimno w koszulce na ramiączkach. Zeszłam z Anello i skierowałam się do siebie. Anello za mną. Po drodze spotkałam Shadow'a.
- Cześć - powiedziałam, szczęśliwa, że go spotkałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz