Od kiedy dostałam dziwny, niebieski kryształ nie wiedziałam co mam z nim zrobić, próbowałam o nim coś przeczytać, ale nie dowiedziałam się za wiele. Rozbić się go nie dało, więc stał sobie w kącie na szafce. Pewnego dnia mnie coś natchnęło i wzięłam go ze sobą na polanę, gdy szłam i obracałam go w rękach, zauważyłam jakiegoś dziwnego chłopaka, nie był z naszej watahy to było pewne.
- Ej co tu robisz? - zapytałam
- Ja... - zaczął się rozglądać - szukam ziół
- Nie kłam, w tych okolicach nic nie ma - parsknęłam - Wynocha!
- Mam coś sprawdzić, więc się zamknij mała!
Co za wkurzający człowiek, jak on śmie mi mówić, że jestem mała! Już chciałam do niego podejść i walnąć, tak żeby się nie pozbierał, kiedy on zaczął się cofać, nie wiedziałam o co zbytnio chodzi. Wyciągnęłam w jego kierunku rękę, z której zaczęła najpierw wydobywać się mgła, zorientowałam się po roślinach, że ja właśnie zamrażam! chłopak uciekł gdzie pieprz rośnie, a ja nie wiedziałam co się dzieje. Spojrzałam w tafle jeziora, moje włosy były wręcz białe i unosiły się w powietrzu. Zamknęłam oczy i uspokoiłam się oddychając głęboko, gdy je otwarłam, miałam już normalny kolor.
- A więc o to z Tobą chodzi - uśmiechnęłam się pod nosem szaleńczo, nie powiem fajna moc i na pewno przydatna, i może nie tylko umiem zamrażać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz